Czujesz zapach wiosny w powietrzu? A powiew cieplejszego wiatru albo zapach wilgotnej ziemi po wiosennym deszczu? Ona też to czuje. A nawet znacznie więcej – czuje dotyk chropowatej kory drzewa pod łapami, słyszy odgłos maleńkich robaczków wędrujących w trawie i bezbłędnie dostrzega ptaka ukrytego wśród liści. Kot na spacerze jest jak najbardziej we właściwym miejscu, w świecie, do którego należy on, my i wszystkie żywe organizmy – świecie natury.
Jak się to wszystko zaczęło?
Siedem miesięcy wcześniej jest jeszcze wychudzoną, półdziką istotą, która przyjechała z czwórką swoich czterotygodniowych maluchów do nowego domu. Straciła wolność i miejsce swojego bytowania w maleńkiej miejscowości, zagubionej pomiędzy lasem a jeziorem na Mazurach.
Zyskała życie, pełną miskę wartościowej karmy i bezpieczeństwo dla swoich kociąt. Ale już wtedy wiedziałam, że chcę jej dać coś więcej – chcę jej dać nową jakość i życie pełne nowych wrażeń.
Tymczasem ona i jej kociaki chowają się w kanapie, kiedy tylko uchylam okno a pod blokiem przejeżdża samochód. Uciekają kiedy sąsiad zza ściany otwiera rolety o poranku i kiedy ktoś z domowników „szura” papciami po podłodze.
Tydzień później Kicia wskakuje na parapet i z niedowierzaniem patrzy na sznur świateł samochodów na ulicy. Obserwuje ptaki, ludzi wracających z pracy i ucieka w kąt kiedy przyjeżdża śmieciarka opróżnić pojemniki. Zastanawiam się czy ona jest szczęśliwa…
Mijają kolejne dwa tygodnie. Jest zmęczona opieką nad młodymi i upalną pogodą. Wieczorami lubi spędzać czas na balkonie. Przygląda się kawkom i gołębiom, nasłuchuje i obserwuje psy spacerujące na smyczy.
Po raz pierwszy zakładamy jej szelki. Jest bardzo niezadowolona i zaczyna się tarzać po dywanie. Głaszczę ją delikatnie i próbuję uspokoić. Zaraz też przybiegają kociaki a ona bawi się z nimi, choć są już całkiem duże. Zapomina o szelkach.
Po raz pierwszy zakładam jej smycz i wychodzimy na klatkę schodową. Dochodzimy do schodów a Kicia przerażona ucieka z powrotem do mieszkania. Kolejnego dnia schodzimy dwa stopnie. Niestety piętro wyżej otwierają się drzwi i Kicia spłoszona wraca do domu.
Po dwóch tygodniach prób, powtarzanych kilka razy dziennie, udaje nam się po raz pierwszy wyjść na zewnątrz. Boi się hałasu, ludzi i samochodów. Po minucie jest już pod drzwiami na klatkę schodową i wracamy do domu.
Zabieramy ją na wycieczkę do lasu. Wśród ciszy i szumu drzew czuje się zdecydowanie spokojniejsza. Lubi las.
Październik zeszłego roku. Jej kociaki znalazły już nowe domki. Została tylko czupurna, mała Zakapi. Już jej nie oddamy. Mamy dwa komplety szelek i teraz Kicia wychodzi na spacery w duecie z córką. Wciąż boi się śmieciarki i dziś znów ucieka z porannego spaceru do domu, kiedy tylko samochód wyjeżdża zza bloku. kot na spacerze
Ale Zakapi się nie boi i zostaje z Przemkiem na dworze. Kiedy obie jesteśmy w domu Kicia uświadamia sobie co się stało i jest wściekła. Już nigdy nie popełni tego błędu! Nie wróci ze spaceru przed Zakapką, choćby przyjechało dziesięć śmieciarek 🙂 I słowa dotrzymuje!
Styczeń – jesteśmy w Zakopanem. Jazda samochodem opanowana. Spacery w nieznanym terenie nie stanowią już problemu, pod warunkiem że nie przeszkadzają nam ludzie. Obydwie lubią tylko odludne miejsca a my doskonale je rozumiemy. Mamy te same preferencje 🙂 Szukamy ścieżek, którymi nikt nie chodzi. Kicia i Zakapi podążają za nami. Podoba im się puszysty śnieg.
Po kilkunastu dniach wracamy do domu.
„Fajnie, że się udało” – myślę. Możemy przeżyć razem jeszcze wiele super przygód. I choć wiem, że Kicia już zawsze zostanie trochę nieokrzesana, to i tak jestem z nas dumna, że zdobyliśmy jej zaufanie. Jednak najbardziej jestem dumna z niej 🙂
kot na spacerz

Praktyczne wskazówki znajdziesz w poście ” Jak nauczyć kota chodzenia w szelkach”. Bądźmy świadomi, że ze spacerami z kotem wiążą się również pewne niebezpieczeństwa. Napiszę o nich wkrótce.